środa, 15 października 2014

Pierwsze oględziny pojazdu, pierwsza przejażdżka i wizyta u mechanika

Proces uzdatniania pojazdu zacząłem od zakupu akumulatora.. takiego zwykłego z allegro za 100 zł do motorów (bodajże  9Ah). Zamontoałem więc owy akumulator i wybrałem się z kumplem na przejażdzkę w las.
Las jest położony ok 5 km od mojego miejsca zamieszkania. Niestety - pojazd nie jest zarejestrowany, więc musiałem po cichaczu przedostać się bocznymi drogami do lasu. Na szczęście odbyło się to bez przeszkód..

Pierwsza jazda buggy


Jedziemy - z początku pomału, ostrożnie jak na jednokołowym rowerku.. Z czasem nabrałem pewności siebie i odkryłem, że kierownica jest trochę jakby zabawkowa - jej ruch to tylko 180 stopni w każdą stronę. Trudno tutaj o precyzję...
W każdym razie zapadał już zmrok i zaczynało się robić ciemno. Przejechaliśmy ok 3 km lasem, różnymi drogami i nawet nie zauważyłem kiedy światła zaczęłby słabnąć.
Wjechaliśmy w boczną dróżkę - coś na kształt lekko szerszej ścieżki ze śladami na koła. Po ok 50 metrach zobaczyliśmy zwaloną brzozę na ścieżkę. Pomyślałem - ja nie przejadę?
Starając sie delikatnie operować sprzęgłem wjechałem na brzozę, ale pech chciał że nie miałem wyczucia do tego sprzęgła i silnik zgasł.

Kto ma pożyczyć wiaderko prądu?


No i największa niespodzianka - nie daje się odpalić. Patrzę na światła - słabiutkie.. o ho!  nie mamy ładowania..
Po przepchaniu pojazdu przez następnie 500 metrów z czoła zaczął nam się lać pot.. pomyślałem - a niech mnie - zakręcę stacyjką a Ty pchniesz. Przecież akumulator bo mocnym rozładowaniu zaczyna się stabilizować i nieco energii mu wraca. Voila! z pychu odpalił. Jedziemy. Bez świateł. Daję koledze telefon. Na szczęście mam mocną diodę z tyłu więc coś widać. Jedziemy prawie po ciemku przez las. Wyjeżdzamy z lasu .. uffffff! teraz tylko bocznymi drogami do domu. I tutaj niespodzianka - po przejechaniu asfaltówki wbijam się w drogę nieutwardzoną. Przypominam, że nie mam wstecznego. Patrzymy na wprost a tam 20 metrów przed nami małe stadko dzików. Zwolniłem.. chciałem ruszyć - znowu zgasł .. co ja się mam z tym sprzęgłem. Nie możemy zbytnio się wycofać, bo za nami droga asfaltowa - czyl ryzyko. Dziki przed nami nie mają ochoty się ruszyć, nie reagują na nas. Dłubią sobie w ziemi zajmując całą drogę.
Musieliśmy przeczekać ok 20 min aż sobie pójdą i znowu zapalać z pychu..Finalnie dotarliśmy szczęśliwie do domu ...

Co dalej ..


Po około tygodniu jazdy pojazdem w stanie "tuż po zakupie" zdecydowałem sie na naprawę widocznych mankamentów. A na pierwszy rzut oka były to:

  • niezamontowany, wiszący zacisk hamulca tylnego
  • brak ładowania akumulatora


Przy okazji warto zmienić olej i filtr - pomyślałem. I jak pomyślałem, tak też zrobiłem.
W kolejnym wpisie opiszę przygody w warsztacie. Jako, że to pojazd produkcji USA problemów było kilka..

Galeria



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz